O mnie

piątek, 2 maja 2014

Moja domowa piekarnia


      Szyld "zdrowa żywność" zdobi ekskluzywne sklepy z półkami przyozdobionymi rafią, trocinami, a warzywa i owoce leżą poukładane w drewnianych skrzyneczkach tak, jakby pracowity rolnik specjalnie dla nas zebrał je wstając bladym świtem...
    Swoją drogą, gdzie te czasy, kiedy to się nazywało warzywniak i po prostu kupowało się warzywa z ogródków działkowych, jajka od sąsiada, który miał swoje kurki. Ziarna, orzechy, mąka, kasze... To nie było nic specjalnego, wyszukanego. Na co dzień ludzie chodzili do warzywniaka, mięsnego, masarni, na rynek. Kto miał kasę szedł do delikatesów. I nikt nie zastanawiał się, czy ogórek ma gmo, czy będziemy świecić w nocy po zjedzeniu kurczaka. A pomidor miał smak pomidora...
    
      Przyznam szczerze- moim zdaniem ta ciągła nagonka, wymyślanie nowych diet, ograniczeń i eko-propagandy (a tak, odważę się użyć tego słowa), może naprawdę namieszać ludziom w głowach i doprowadzić do zaburzeń odżywiania, rujnując przy tym nasze portfele, kiedy zostawiamy naprawdę niemałe kwoty w ekologicznych sklepach, drogich delikatesach i... "tradycyjnych" piekarniach. I o ile kupić niedrogo naprawdę dobrej jakości mięso, jajka, warzywa i owoce to żadna sztuka (no dobra, czasem trzeba mieć rodzinę lub znajomych na wsi, lub trochę się naszukać. Ale potem już mamy pewne źródło), o tyle z pieczywem będzie już trochę większy kłopot.

Wszyscy znamy już przewagę chleba na zakwasie nad tym na drożdżach. Wiemy o zaletach pełnoziarnistej mąki, witaminach, tradycjach, smaku, zapachu... I na naszej wiedzy żerują piekarnie, oferując pieczywo na zakwasie w cenie często kilkukrotnie przewyższającej pieczywo na drożdżach.

Ja kiedyś też myślałam, że skoro cena jest wyższa, to zrobienie tego chleba wymaga więcej pracy i ogólnie koszty wytwarzania są większe. I jakie było moje zdziwienie, kiedy w końcu odważyłam się zrobić mój pierwszy zakwas i gdy pierwszy raz spróbowałam samodzielnie zrobionego chleba razowego.
Otóż moi mili, jak dla mnie- zrobienie dobrego chleba na drożdżach to nieporównywalnie więcej pracy i energii przy wyrabianiu. Także większe koszty.
 Robiąc najprostszy chleb na zakwasie nasza praca ogranicza się jedynie do machnięcia kilka razy łyżką przy odmierzaniu i mieszaniu składników, pilnowania (mniej więcej) czasu dojrzewania zaczynu, wyrastania chleba, pieczenia. Ciężko cokolwiek zepsuć. A przyznam się, że jeśli chodzi o kuchnię- brak mi cierpliwości i jako takiego polotu.

Mój zakwas obecnie liczy około 2 lata i żyje mu się świetnie. Co prawda najwięcej czasu spędza teraz w lodówce. Na dzień dzisiejszy pieczemy sporadycznie, ponieważ ograniczamy jedzenie pieczywa. Jednak kiedy już nasz wytwór zagości na stole, mamy świadomość co tak naprawdę jemy. Bez wydawania kosmicznych kwot w "piekarniach z tradycjami".

A czy Wy bawicie się w domowych piekarzy?






2 komentarze:

  1. Ja też piekę chlebek własny i polecam gorąco. Pracy naprawdę niewiele a jaki pyszny wychodzi (szczególnie ta chrupiąca piętka) i zrowy :) Zapraszam do siebie http://treningowewyzwanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Co o tym myślisz? Daj znać w komentarzu! Każdy jest dla mnie bardzo ważny.