O mnie

środa, 11 czerwca 2014

Crossfit? Trening funkcjonalny? A z czym to się je?


      Na początek warto odpowiedzieć na pytanie, czym w ogóle jest crossfit? Nie chcę przytaczać historii, ale skupić się jedynie na tym, co dla trenującego najbardziej istotne. Crossfit to ogólnie mówiąc zbiór ćwiczeń siłowych i wytrzymałościowych, z wyłączeniem treningu na maszynach- izolujących mięśnie. W trening wplatamy sztangę, kettlebells, robimy sprinty, podciągamy się na drążku, pracujemy z obciążeniem własnego ciała. Co tylko przyjdzie nam do głowy, byle nie były to ćwiczenia izolowane, ale pozwalające na pracę wszystkich mięśni. I co ważne- trenujemy na maksa! Blisko swojego tętna maksymalnego. Bez oszczędzania się. Budujemy w ten sposób swoją szeroko pojętą sprawność, co ciężko uzyskać jedynie uginając przedramię z hantlem, bądź prostując nogi na maszynie.

       Trening crossfit to tzw. WOD, czyli Workout of the day (trening dnia).  Jest to kilka różnych ćwiczeń, wykonywanych kolejno po sobie, tworzących jeden obwód. Po obwodzie następuje przerwa do 5 minut i zaczynamy kolejny. Wykonujemy 3-7 obwodów, po czym jesteśmy nieludzko zmęczeni, pot spływa po całym ciele i mimo nawet krótkiego treningu czujemy, że wykonaliśmy dobrą robotę. 
W sieci znajdziemy całe mnóstwo zestawów treningowych (WOD'ów) o tajemniczo brzmiących nazwach Annie, Angie, Barbara itd. i szczerze zachęcam Was do poszperania i szerszego zapoznania z tematem. I oczywiście do wypróbowania na sobie.

Chciałabym podzielić się z Wami moją opinią na temat tego rodzaju treningów. Generalnie nie mam nic przeciwko siłowni. Sama na nią uczęszczam, wykonuję ćwiczenia na maszynach robiąc powolne, dokładne ruchy z dużym obciążeniem. Ale to nie tylko siłownia pozwala mi rzeźbić mięśnie i sprawia, że nie tylko ja mogę je zobaczyć, napinając przed lustrem. To nie dzięki maszynom bez problemu wbiegam i zbiegam po schodach, rozpędzam się na rowerze i potrafię szybko i sprawnie podnieść i przenosić ciężkie siatki z zakupami.
Przynajmniej raz w tygodniu czuję to maksymalne zmęczenie, pot spływający aż po nadgarstkach i palenie we wszystkich kończynach. Zazwyczaj w niedzielę chodzę na trening w grupie. Z głośników uderza nas głośna muzyka, a trenerka motywuje do zrobienia kolejnych powtórzeń. I nawet wtedy, gdy myślisz, że nie jesteś w stanie więcej z siebie wykrzesać, ciało zaskakuje głowę.
Pamiętam mój pierwszy trening tego typu. Po wszystkim byłam delikatnie oszołomiona, nie spodziewałam się takiej intensywności. Na drugi dzień miałam zakwasy chyba wszędzie...
Na początku ćwiczyłam jedynie na zorganizowanych treningach, ale z biegiem czasu, poprawy techniki i kondycji jestem w stanie sama zmotywować się do tak intensywnego wysiłku. A efekty przychodzą bardzo szybko. Pomijając te wizualne, naprawdę odczujecie poprawę jakości życia w tych prostszych i bardziej zaawansowanych czynnościach dnia codziennego. Właśnie dlatego jak najbardziej polecam wpleść do Waszych planów treningowych choć jeden dzień pod znakiem crossfitu.


tumblr.com
tumblr.com
tumblr.com



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co o tym myślisz? Daj znać w komentarzu! Każdy jest dla mnie bardzo ważny.