O mnie

środa, 22 października 2014

Jesienią nad morze...



jesień nad morzem



Co byście powiedzieli na całkowicie niewymuszoną pobudkę przed godziną 4 w jesienny, sobotni poranek?

Nawet kot jeszcze spał, więc jak nigdy to my go obudziliśmy. Cieplutki sweter, poranne rozmowy przy kawie i ruszamy.
Ciemno. Droga pusta.

Przed godziną 7 docieramy do Międzyzdrojów. Miasteczko jeszcze śpi. Nie wiem jak Wy, ale ja jesienią czuję wewnętrzny spokój, a jednocześnie większą motywację i energię do działania. Kolorowe liście zawsze wprawiają mnie w dobry nastrój. Zwłaszcza, kiedy można je rozkopywać na boki podczas biegania :)
Chłód. Też motywuje. Motywuje do szybszego biegu lub marszu, motywuje, aby wstać i założyć coś cieplejszego. Wymusza ruch.

Na plaży było spokojnie, wiał lekki wiatr. Przy okazji zrobiliśmy kilka zdjęć i jedno z nich możecie obejrzeć powyżej. Niestety, moje kalosze nie spełniły swojej roli...


jesień nad morzem

Przez nieszczęsne kalosze dogania mnie przeziębienie, co oznacza czas regeneracji i chwilową przerwę w bieganiu. Niestety.
Już chcę się ubrać jesienny strój biegowy i ruszyć przed siebie...
Lub chociaż pojechać na rowerze do pracy, omijając paskudne korki. Ale już niedługo. Nie poddaję się jesiennym choróbskom!

Trzymajcie się ciepło!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co o tym myślisz? Daj znać w komentarzu! Każdy jest dla mnie bardzo ważny.