O mnie

poniedziałek, 5 października 2015

Błędy początkującego sportowca





Zaczynając uprawiać nową dyscyplinę sportową, lub decydując się na przejście z dywanowego kicania do regularnych ćwiczeń, treningów, zdarza nam się popełniać błędy. Zachwyceni możliwościami naszego organizmu po pewnym czasie dziwimy się, dlaczego dopada nas zniechęcenie, apatia, chorujemy. Sama łapię się na tym, że pewnymi zachowaniami właśnie w sferze sportowej robię sobie krzywdę. Czytam mądre książki, artykuły, pogłębiam swoją wiedzę. Jeśli chodzi o dobór materiałów, dokładnie filtruję to w co się zagłębiam. Mimo wszystko, łapię się na robieniu rzeczy, które mi szkodzą. Przez roztargnienie, brak czasu lub przesadne dążenie do perfekcjonizmu.

Dzisiejszy wpis jest zbiorem kilku moich spostrzeżeń na temat błędów popełnianych przez początkującego sportowca i sposobów, jak sobie radzić z ich konsekwencjami. 

Za dużo, za szybko, za mocno

Rozpoczynając przygodę z aktywnością fizyczną lub nową dyscypliną często uważamy, że więcej oznacza lepiej. Organizm atakowany nowymi bodźcami na początku dobrze reaguje, a my jesteśmy zaciekawieni i chcemy koniecznie sprawdzić na ile nas stać. Osoby odchudzające się również często są przekonane, że im więcej będą ćwiczyć, tym szybsze będą efekty. Cóż, nie jesteśmy stworzeni do codziennych, ciężkich treningów. Organizmowi należy się odpoczynek i im szybciej to zrozumiemy, tym większa szansa, że nie poniesiemy konsekwencji na własnej skórze. Przetrenowanie, które wiąże się z całkowitym zniechęceniem do jakiejkolwiek aktywności fizycznej, kontuzje- to może sprawić, że będziemy po pewnym czasie w gorszej formie niż wtedy, gdy rozpoczynaliśmy przygodę ze sportem. 
Moja rada
Warto czytać, edukować się w danej dziedzinie, przeglądać plany treningowe. Często okazuje się, że nawet doświadczeni sportowcy nie wykonują tylu jednostek treningowych, ile na siebie nałożyliśmy. Poza tym, warto też usiąść i porozmawiać z samym sobą. Czy narzucając sobie taki reżim jesteśmy dobrymi własnymi trenerami? Warto spojrzeć na siebie łaskawszym okiem, by uniknąć zniechęcenia i aby treningi były dla nas przyjemnym oderwaniem od codzienności, a nie przykrym obowiązkiem, który sami na siebie narzucamy. 


Dieta kuleje...

Zwiększając poziom aktywności fizycznej powinniśmy również dopasować jadłospis do nowego stylu życia. Większość osób monitoruje swój wysiłek używając aplikacji na smartfony lub inteligentnych zegarków. Jesteśmy w stanie mniej więcej ocenić ile kalorii spaliliśmy. Dobrze by było uzupełnić ten wydatek energetyczny produktami pełnowartościowymi, dodając więcej owoców, warzyw, kasz, ryżu. W przypadku osób odchudzających się, bilans dzienny wcale nie oznacza, że -1000 kalorii powinno być powodem do radości. To najkrótsza droga, by wkrótce zrobić atak na lodówkę, porzucić wszelkie ćwiczenia i wrócić do punktu wyjścia.
Moja rada
W sieci znajdziemy wiele aplikacji na smartfony, które ułatwią liczenie kalorii. Choćby Myfitnesspal lub 
SHealth na Samsunga. Nikogo nie namawiam do codziennego, skrupulatnego liczenia kalorii, ale dobrze jest choć przez jeden dzień przyjrzeć się temu co jemy. Wynik może być bardzo zaskakujący. Większość z osób ćwiczących je po prostu za mało, ograniczając przy tym jakikolwiek progres w danej dyscyplinie sportowej.

Odwodnienie

Zauważyłam, że większość pije wodę dopiero wtedy, gdy poczuje silne pragnienie (a to już oznaka odwodnienia). Są też tacy, którzy wody w jej czystej postaci nie piją wcale. To duży błąd. Odwodnienie to najczęstsza przyczyna bólu głowy, stawów, słabego trawienia, zaparć, wyczerpania. Jaka jest najlepsza woda? Ta, którą akurat mamy pod ręką.
Moja rada
Im bardziej jesteśmy aktywni, tym więcej potrzebujemy wody. Kup do domu dzbanek filtrujący, aby nigdy nie zaskoczył Cię brak dobrej wody do picia. Noś małą butelkę w plecaku, torebce, zawsze miej zapas w miejscu pracy. A jeśli naprawdę nie masz możliwości skorzystania z filtrowanej lub mineralki, woda z kranu zawsze będzie lepszą opcją, niż odwodnienie.

Brak snu 

Konsekwencji nie odczujemy od razu. Na krótką metę kawa załatwia sprawę. Ale po pewnym czasie zauważymy, że nasze zdolności do regeneracji są jakby słabsze, że wolimy posiedzieć sobie pod ciepłym kocem, pooglądać telewizję. Nie wiadomo dlaczego, bo przecież zawsze byliśmy pełni energii. Po pracy szybki obiad, trening, spotkanie ze znajomymi, długie wieczory przed komputerem. Rano mocna kawa, może jeszcze poranne ćwiczenia. Na początku jest fajnie, ale to działania potrafiące stłumić ambicje największego zapaleńca. Snu nie należy lekceważyć. 
Moja rada 
Zrób eksperyment. Przez tydzień kładź się do łóżka o 22 lub nawet wcześniej, jeśli dasz radę. I nie mam na myśli przeglądania fejsa na tablecie lub smartfonie w pozycji horyzontalnej. Zasłoń okna, jeśli rozprasza Cię jakieś źródło światła, możesz nałożyć specjalną opaskę na oczy. Całkowita ciemność jest bardzo ważna, gdyż to właśnie wtedy w ciele produkowana jest melatonina, regulująca nasz rytm dobowy. Po takim tygodniu, kiedy odkryjesz regeneracyjne działanie dobrej jakości snu, nie będziesz miał ochoty na zarywanie nocy. Wbrew pozorom, nie stracisz przez to czasu, a zyskasz energię, by ten czas wykorzystywać efektywniej. 
Mam nadzieję, że mój wpis przyczyni się do refleksji, czy chcesz dzięki ćwiczeniom poprawić wydolność, wyniki sportowe, polepszyć jakość życia, czy może doprowadzić organizm na skraj wyczerpania. Sport to zdrowie, ale nie zapominajmy, że to zdrowie mamy jedno. 

Trenować trzeba z głową, a nie tracić głowę dla treningów.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co o tym myślisz? Daj znać w komentarzu! Każdy jest dla mnie bardzo ważny.